Merrox - 2007-06-15 08:39:43

Choć pewnie wielu podniesie weto ale uważam ze oba te podglądy są dokładnie te same. mają tylko drobną różnice. Odmienność płci. Zawsze uważałem ze feministki walcząc o swoje prawa tylko naprawdę chcą odebrani praw mężczyzną, często ich walka wiąże sie z znoszeniem przywilejów jakie im nadano z racji ze są kobietami. Np. feministki ubzdurały sie by wyrównać wiek emerytalny, bardzo inteligenty pomysł, skoro tak bardzo chcecie pracować do 65 roku życia to droga wolna chętnie bym zamieniłby sie z wami na 60 lat.

Szowinizm tak naprawdę wymodzi się nacjonalizmu. To feministki przypisały ten termin mężczyzną którzy odważyli sie przeciwstawić naciskom grupy kobiet które uważały sie za pokrzywdzone. Nie miałyście na kim sie wylądować zwoje napięcia  i przypisałyście mężczyzną najgorsze cechy tworząc w ten sposób stereotypu mężczyzny potwora. W ten sposób zabiłyście romantyzm. 

moje poglądy na ten temat sa oczywiste. Kobieta i mężczyzna SĄ równi. Mają te same prawa, wiem ze czasem w praktyce to tak nie wygląda, ale myślicie że kobieta szef nie mści sie czasem na męskiej części personelu? Tak samo a czasem nawet gorzej, jak szefowa będzie chciał sie zemścić za swoje siostry feministki, to wtedy zostaje tylko zebrać swoje rzeczy i nawet nie upominać sie o odprawę. Gdyby kobiety spuściły troche z tony i nie uwazały sie ze wielkie pokrzywdzone to wszytkim zyło by sie lepiej bo wtedy i szowiniści by sie zmienili. Fizyczna zasada działa także w  życiu, "każda akcja wywołuje reakcje"   .

Nie jestem szowinistą. Uważam że facet który wraca do domu i juz w progu woła "żono gdzie obiad" nie docenia jaki ma skarb, ale wy (kobiety) zrozumcie też wracając do domu po ciężkim dniu pracy ma sie troch dość. Więc trzeba znaleźć jakiś kompromis. I to jest sztuka wspólnego życia. Gdy opanuje sie sztukę kompromisy to i feministka z szowinista będę w stanie żyć pod jednym dachem.



mam nadzieje ze moja wypowiedz zachęci Was do dyskusji a nie to ucieczki z forum :P